piątek, 27 grudnia 2013

Najbrzydsze twory mody roku 2013 a może nie tylko

Zorientowałam się właśnie, że rok bieżący dobiega końca, a to sprzyja rozmaitym podsumowaniom. Zrobię więc swoje podsumowanie, bo nie jest złą rzeczą jakieś czasem mieć, a dotyczyć ono będzie rzeczy modnych w owym roku, które mi się nie podobały, a chodzi o elementy odzieży i obuwia. Przez modne rozumiem, że można było je zobaczyć na ulicach wyjątkowo często oraz były szczególnie łatwe do kupienia na niekorzyść wszelkich innych rzeczy, dlatego w ogóle obchodzi mnie to zagadnienie - pewne zjawiska po prostu rzucają się w oczy i czasem trudno je zignorować. Kolejność w rankingu jest przypadkowa, a on sam, ten ranking, jest subiektywny, zresztą który nie jest. Oto on.

a) Złote ćwieki. Odkąd do świadomości publicznej przeniknęło pojęcie ćwieków jako ozdoby toreb, torebuś, balerinek, czółenek typu "bardzo wysoki obcas doda smukłości twoim nogĄ i stabilna platforma" czuję się bardzo dziwnie, bo zawsze uważałam ćwieki za fajne zjawisko, na przykład na osobach które ozdabiają nimi samodzielnie swoje ramoneski i mają przy okazji coś do powiedzenia, nawet jeśli nie wszyscy się z nimi zgadzają. Ale ćwieki wszędzie, nabijane bez umiaru, mające przydać "rockowego pazura" beżowym torebkom na złotych łańcuszkach - hej, czy to nie brzydkie?


b) Ramoneski-transformersy. Temat ramonesek, a propos, zaczyna ewoluować w coraz dziwniejsze formy. Z jednej strony są to MIĘTOWE i KARMELOWE ramoneski z, a jakże, złotymi ćwiekami, nie wspominając o "kryształowych" dżetach, do tego pikowane jak kołdra z Tesco, z drugiej wyrastają osobliwe ekoskórzane dzieła z coraz bardziej niesamowitymi rękawami i klapami godnymi kapitana Kirka z serialu Star Trek. Na pewno chętnie by takie nosił na pokładzie Enterprise.


c) Buty dla nieparzystokopytnych. Projektanci są ekscentryczni, bo ich zawód polega na byciu kreatywnym. Wiele rzeczy na pewno projektują w stanie śmiertelnie poważnym, a może wcale nie. Nie należy na nich zwracać uwagi tak znowu zawsze. Chyba że ma się naprawdę misterny plan działania. Inaczej nie będzie się wyglądało w żadenkolwiek sposób z pożądaną dozą sensu.

To naprawdę wyszło na polskie ulice. Ludzie kupują jak adidasy! Toż to buty godne bohatera X-menów polecane przez Człowieka-Jeża Obdarzonego Supermocą Precyzyjnego Skakania po Śliskiej Połoninie - poznaję ten artefakt! Chociaż chyba konkurs na bardziej adekwatną nazwę uważam za wciąż niezamknięty.

d) Biżuteria Japan Stajl. Nie wiem, kto wymyśla te wzory i czemu stały się one tak popularne - chodzi o te wszystkie Wisior Sowa Retro Vintage Wieża Eiffla Wąsy Tanio. Rozumiem, że wiele osób lubi sowy, dla części mają one znaczenie symboliczne, sentymentalne, okultystyczne czy jakie tam, to samo wąsy, wieże Eiffla i rowery. Ale żeby tak... wszędzie? Zawsze? 

A, i w ogóle dochodzę do wniosku, że ogrom brzydkiej biżuterii jaką się obecnie produkuje i na domiar złego sprzedaje przekracza pojmowanie zwykłego konsumenta.


e) Buty tzw. peep-toe. Tak, wiem, śliczne marynarskie pantofelki, styl pin-up i tak dalej, ale to frustrujące, że przez pewien czas dało się kupić tylko buty, które miały z przodu jakąś dziurę.

Tak, ten rok nie był łatwy pod pewnymi względami. A co będzie w następnym? Tego nikt nie wie. Pozostaje tylko wróżyć z kryształowych kul, jeśli się kto nie może doczekać.

EDIT: Zdjęcia pochodzą głównie z serwisu Alledrogo, choć nie tylko.

10 komentarzy:

  1. Złote ćwieki są obrzydliwe. :( Z resztą pozostałe tu wymienione również. Ale to nieistotne, ktoś powie "modne!", ktoś inny kupi. I będzie dumnie nosił, dopóki ów łup nie stanie się passe.

    OdpowiedzUsuń
  2. wiadomo, że nie każdy ubrany na czarno, to metalowiec, czy got, ale kiedyś to się jakoś bardziej odróżniało, a teraz panienki noszą czaszki z brokatu, oćwiekowane ciuchy z H&M i słuchają popu... :/

    m.

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Zgadzam się. Przez zatrzęsienie blogów "o modzie" miewam odruchy wymiotne na widok miętowych sweterków, plus- niszczenie niemalże JESTESTWA ramoneski, to już jest cios poniżej pasa. Bufki w kurtce motocyklowej? O_o

    OdpowiedzUsuń
  4. Moda to takie zjawisko przedziwne, które choć mnie zupełnie nie obchodzi, bo ustanowiłam własny styl, rzeczywiście rzuca się w oczy dość mocno. Dlatego nie sposób wgl. powiedzieć, że nie wiem co jest modne, bo przecież widzę.

    Ćwieki... Mnie też dawniej kojarzyły się z rockiem, natomiast dzisiaj bojaźliwie stwierdzam, że stały się sztandarowym image Dody, Lisowskiej i im podobnych.
    Przy modnych ramoneskach zawsze zastanawiało mnie jedno - te bufki... Co w nich jest właściwie takiego ślicznego, że dziewczyny je noszą?
    Buty Lady Gagi!
    To te paskuctwa są japan style? Nie wiedziałam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Padłem na butach dla parzystokopytnych :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, dla nieparzystokopytnych oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie najbardziej śmieszą kolce na sweterkach... "boszeee, jestem taka truuueee, mam ćwieki...". Brakowało jeszcze kolców na majtkach i stanikach... (chyba, że już istnieją takie modele!).
    PS. Twój blog jest świetny! Uwielbiam go czytać, naprawdę. Czytałam go jeszcze za czasów Twojej egzystencji na Onecie. Zawsze, gdy do niego zaglądam (czy Onet, czy Blogspot... wszystko jedno!), to mam chęć na herbatę :). Okej, to było głupie, co napisałam, ale to nie moja wina, że szczerość jest tak dziwna :).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że istnieją staniki z ćwiekami :D http://imgs.inkfrog.com/pix/topjewelry/K6001(16).jpg - bardzo humorystyczny element garderoby. Pozostaje mi życzyć smacznej herbatki. c:

      Usuń
    2. Ooo, dziękuję, jakie to miłe :) Po raz pierwszy czytałam takie życzenia :).

      Usuń
  8. Przeczytałam ten post z niemałym rozbawieniem. Jednocześnie jestem uradowana, że ktoś, podobnie jak ja, ma, hm, alergię na punkcie "modnych" rzeczy, po które zdesperowane dziewuszki ślepo podążające za modą pobiegną, gdy tylko jakaś gwiazdka pokaże się w nich w jednym z popularnych magazynów.
    Zgadzam się właściwie z każdym z powyższych punktów. Najbardziej ubolewam nad butami open toe, bo niektóre z nich byłyby naprawdę ładne, gdyby nie ta dziura z przodu. Może by tak ją zaszyć...? ;)
    Swoją drogą, to trochę nielogiczne. Mnie peep-toe zawsze kojarzyły się z letnią, ciepłą pogodą, bo przecież z gołymi paluchami zimą łazić nikt chyba nie będzie (a może... czego to teraz ludzie nie wymyślą), oczywiście pomijając okropną tendencję noszenia rajstop do wystającego palca. Z drugiej strony botki, których latem raczej nosić nie będziemy... Dziwne zestawienie ;)

    Blog jest świetny, byłoby fajnie, gdyby pojawił się jakiś nowy wpis :) Chociaż z drugiej strony sama mam tak mocny zastój, że prawdopodobnie nie wrócę już do pisania :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń