Buty alternatywne nie są czymś co piętrzy się w stosach w byle obuwniczym. Ja na przykład od dłuższego czasu mam problem z butami. Na świecie istnieje mnóstwo butów brzydkich - brzydkich zamierzenie, a ich dobrowolne noszenie nazywa się KONTESTACJĄ, albo brzydkich niechcący; ludzie noszący te ostatnie uważają zazwyczaj, że wywołują pozytywne wrażenie estetyczne w swoich butach, co jest nieprawdą, albo jest im wszystko jedno. Obuwie, poza tym, że ładne (lub w pożądany przez noszącego sposób brzydkie - no, ogólnie chodzi o satysfakcjonującą formę, ponieważ cel uświęca środki) powinno być też wygodne, a zazwyczaj niestety jedynym spójnikiem logicznym łączącym wygodę i urodę jest alternatywa. Czyli nie można uzyskać obu naraz. Zależy też oczywiście, co się komu podoba.
Jeśli chodzi o mnie, podobają mi się buty bardzo kobiece, lubię chodzić na wysokich obcasach, ale na co dzień jest to dość męczące, więc duży wybór ładnych szpilek tu i tam nie urządza mnie w stu procentach. Nie podobają mi się zupełnie płaskie podeszwy i jest mi w nich niewygodnie, przy czym uważam, że buty na koturnie (zwłaszcza takiej profilowanej, wyglądającej z tyłu jak dość cienki obcas) nie mają estetycznej racji bytu i w ogóle są bez sensu. Nie uznaję kozaków i botków niesznurowanych. Na szczęście ostatnio buty sznurowane wróciły do łask i był ich całkiem spory wybór, co nie zmienia faktu, że jedynym dostępnym modelem podeszwy w miarę atrakcyjnym wizualnie jest obcas plus niewielka podsuwka - przynajmniej jeśli chodzi o ofertę statystycznych obuwniczych (a wszystkie obuwnicze są statystyczne).
Długi czas kupowałam buty firmy Pleaser. To firma amerykańska produkująca naprawdę olbrzymi wybór obuwia alternatywnego (i erotycznego, ale to osobna historia). Firma ta ma linię Demonia, z której od lat czerpię zapasy. Od lat, ale już nie. Albowiem. Problem z tymi butami jest jeden, za to poważny. Są naprawdę śliczne, wybór jest oszałamiający, można tam kupić chyba wszystko w kwestii buta: neowiktoriańskie botki, buty inspirowane steampunkiem, klasyczne gotyckie a'la lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, czółenka retro i pin-up, aż po dziwactwa w stylu buty klauna. Przy tym nie mają chyba nic brzydkiego: oczywiście są różne kosmiczne modele, ale każdy jest świetnie zaprojektowany, to znaczy jest zgrabny i bardzo dobrze wyważony, niezależnie od tego, jak wysoki byłby obcas (miałam do czynienia z wieloma wersjami osobiście, więc ręczę za to, co mówię). Jednocześnie - i tu następuje clue całego zagadnienia - jakość tych butów jest F A T A L N A. Okropna. Tragiczna. Nie do przyjęcia. Zrobione są z plastiku chyba tego samego, co sztućce jednorazowe, klejone najpewniej na kisiel, a elementy gumowe nie wytrzymują kontaktu czymkolwiek twardszym, co jest przykre biorąc pod uwagę, że z gumy robią fleki i podeszwy. Ten stan rzeczy nie istnieje od zawsze, bo gdy zaczęłam kupować demonie - jakieś osiem czy dziewięć lat temu - ich jakość była znośna, osobiście przechodziłam w jednej parze dwa lata zanim się rozpadła. Ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr or sth wtf. Podsumowując: możliwe, że buty te mogłyby się sprawdzić, gdyby zadowolić się założeniem ich raz i na imprezę w lokalu krytym oraz wyłożonym pluszem/biszkoptami z galaretką/innym możliwie miękkim materiałem. W innym wypadku najlepiej byłoby od razu oddać je psu do żucia. Próba chodzenia w nich na co dzień to niekończące się pasmo problemów, udręk i wywalania kasy na naprawy. A jest to tym bardziej niedopuszczalne, że demonie/pleasery same w sobie nie są tanie, zwłaszcza jak na buty z tandetnej skóry eko!! Za kozaki trzeba dać ze trzy stówy lub więcej. A za tę kwotę można mieć już naprawdę porządne buty skórzane, od czółenek po kozaki.
Podsumowując za i przeciw wyszła mi przytłaczająca przewaga grubych przeciwów i dlatego nie kupuję już demonii. Są piękne, ale co z tego, skoro cena jest nieadekwatna do jakości, i w czymś przecież muszę chodzić na co dzień.
Dlatego zrobiłam mały research w poszukiwaniu zamienników. O czym w części drugiej niebawem, bo teraz nie mam czasu.
Jeśli chodzi o mnie, podobają mi się buty bardzo kobiece, lubię chodzić na wysokich obcasach, ale na co dzień jest to dość męczące, więc duży wybór ładnych szpilek tu i tam nie urządza mnie w stu procentach. Nie podobają mi się zupełnie płaskie podeszwy i jest mi w nich niewygodnie, przy czym uważam, że buty na koturnie (zwłaszcza takiej profilowanej, wyglądającej z tyłu jak dość cienki obcas) nie mają estetycznej racji bytu i w ogóle są bez sensu. Nie uznaję kozaków i botków niesznurowanych. Na szczęście ostatnio buty sznurowane wróciły do łask i był ich całkiem spory wybór, co nie zmienia faktu, że jedynym dostępnym modelem podeszwy w miarę atrakcyjnym wizualnie jest obcas plus niewielka podsuwka - przynajmniej jeśli chodzi o ofertę statystycznych obuwniczych (a wszystkie obuwnicze są statystyczne).
Długi czas kupowałam buty firmy Pleaser. To firma amerykańska produkująca naprawdę olbrzymi wybór obuwia alternatywnego (i erotycznego, ale to osobna historia). Firma ta ma linię Demonia, z której od lat czerpię zapasy. Od lat, ale już nie. Albowiem. Problem z tymi butami jest jeden, za to poważny. Są naprawdę śliczne, wybór jest oszałamiający, można tam kupić chyba wszystko w kwestii buta: neowiktoriańskie botki, buty inspirowane steampunkiem, klasyczne gotyckie a'la lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, czółenka retro i pin-up, aż po dziwactwa w stylu buty klauna. Przy tym nie mają chyba nic brzydkiego: oczywiście są różne kosmiczne modele, ale każdy jest świetnie zaprojektowany, to znaczy jest zgrabny i bardzo dobrze wyważony, niezależnie od tego, jak wysoki byłby obcas (miałam do czynienia z wieloma wersjami osobiście, więc ręczę za to, co mówię). Jednocześnie - i tu następuje clue całego zagadnienia - jakość tych butów jest F A T A L N A. Okropna. Tragiczna. Nie do przyjęcia. Zrobione są z plastiku chyba tego samego, co sztućce jednorazowe, klejone najpewniej na kisiel, a elementy gumowe nie wytrzymują kontaktu czymkolwiek twardszym, co jest przykre biorąc pod uwagę, że z gumy robią fleki i podeszwy. Ten stan rzeczy nie istnieje od zawsze, bo gdy zaczęłam kupować demonie - jakieś osiem czy dziewięć lat temu - ich jakość była znośna, osobiście przechodziłam w jednej parze dwa lata zanim się rozpadła. Ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr or sth wtf. Podsumowując: możliwe, że buty te mogłyby się sprawdzić, gdyby zadowolić się założeniem ich raz i na imprezę w lokalu krytym oraz wyłożonym pluszem/biszkoptami z galaretką/innym możliwie miękkim materiałem. W innym wypadku najlepiej byłoby od razu oddać je psu do żucia. Próba chodzenia w nich na co dzień to niekończące się pasmo problemów, udręk i wywalania kasy na naprawy. A jest to tym bardziej niedopuszczalne, że demonie/pleasery same w sobie nie są tanie, zwłaszcza jak na buty z tandetnej skóry eko!! Za kozaki trzeba dać ze trzy stówy lub więcej. A za tę kwotę można mieć już naprawdę porządne buty skórzane, od czółenek po kozaki.
Podsumowując za i przeciw wyszła mi przytłaczająca przewaga grubych przeciwów i dlatego nie kupuję już demonii. Są piękne, ale co z tego, skoro cena jest nieadekwatna do jakości, i w czymś przecież muszę chodzić na co dzień.
Dlatego zrobiłam mały research w poszukiwaniu zamienników. O czym w części drugiej niebawem, bo teraz nie mam czasu.
Moje pierwsze demonie, które kupiłam w czasach gdy
jakością nie przypominały jeszcze papierowych prototypów
A te kupiłam ze dwa lata temu. Zrobiły się dziurawe po
MIESIĄCU.
Inne przesłanki świadczące o złej jakości butów Demonia/Pleaser powodujące, że nie warto wydawać na nie pieniędzy (chyba że po prostu chce się je mieć i na nie patrzeć, a nie nosić:
- bardzo miękkie fleki, ścierające się praktycznie po trzech dniach
- odklejająca się podeszwa
- błyskawiczne powstawanie dziur na zagięciach
- bezczelne pękanie w różnych miejscach
- ekstremalnie łatwo obluzowujący się obcas.
CDN.
Kiedyś miałam obsesję na tle butów. Moja szafka była pełna... Dziś wystarczy mi żeby były jakieś buty na konkretne pory roku i tyle. Oczywiście nadal zwracam uwagę na estetykę, mają mi się podobać, ale ilość ograniczyła się do niezbędnego minimum.
OdpowiedzUsuńKiedyś chodziłam włącznie na obcasie. Zostały mi dwie pary kozaczków i jakieś wyjściówki, teraz są nieużywane. Działam w podróży cały czas, jak biegam po mieście to często faktycznie biegam. Pokochałam wygodę i... mnie jest naprawdę wygodnie jak mam coś na płaskiej podeszwie ale i tak zawsze przebieram kupując coś takiego. Mam taki gust wymagający, ale jak już w/w jedne buty na sezon mi wystarczą.
Podpisuję się rękami i nogami. Jestem ogromną fanką eleganckich wiedźmich/wiktoriańskich/alicjowych botków i niegdyś namiętnie inwestowałam w demonię... Niestety, jak już wspomniałaś, wydaje się, iż obuwie tej marki zaczęło cierpieć na 'zespół odklejającej się podeszwy'. Straszne. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, albowiem nadal szukam godnego następcy.
OdpowiedzUsuńNigdy nie kupowałam alternatywnego obuwia, ale fasonów widziałam wiele. Zawsze, kiedy mijały mnie osoby w powyższych botkach czy kozakach zastanawiałam się, czy takie obuwie jest wygodne? Czy nie jest w nim gorąca (jeśli akurat było lato)? Nie wyobrażam sobie na co dzień chodzić w czymś innym niż butach na płaskiej podeszwie – najwygodniejsze pod słońcem.
OdpowiedzUsuńFenomenalne są te buty! Przynajmniej jeśli chodzi o design. Wygoda? Pewnie zależy od producenta. Tak czy siak - trafiają do mojej galerii butów pozytywnie zakręconych!
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow, ale ciekawe informacje. Interesuję się tym, czy znajdzie się coś ciekawego, jeśli chodzi o wpis dotyczący butów męskich. Przeglądałem ostatnio propozycje na stronie https://butymodne.pl/sztyblety-meskie-c257112.html Buty są świetne, ale jakoś kojarzą mi się właśnie ze starymi czasami, chociaż modne są teraz.
OdpowiedzUsuń