W kwestii muzyki mam w sobie coś z autystyka, bo potrafię miesiącami słuchać dzień w dzień tego samego - co nie jest dobre, bo ile się traci; typowy syndrom "najbardziej lubię piosenki, które już znam", bo nie chce mi się słuchać tryliarda nowych płyt codziennie - i tak nic z nich nie zapamiętuję. Na szczęście mam już za sobą etap czytania w kółko tych samych książek, jak coś czytam ponownie, to góra trzy razy. Postęp. W każdym razie staram się czasem uniknąć skończonej antyinnowacyjnej degeneracji i zdarza mi się poznać coś nowego, co jest BARDZO dobre. Moje ostatnie odkrycie tego właśnie sortu to norweski Vulture Industries, który gra coś w rodzaju awangardowego metalu z rozpływającym się w ustach wnętrzem steampunkowo-horrorowym - w sensie klimatu. Wiek pary, morderca-szaleniec z nożem w zębach w ciemnej uliczce, mokry bruk, ołów na niebie - smog z kominów, Lovecraft etc (vide film poniżej).
Vulture Industries wydał do tej pory trzy LP, pierwszy - The Dystopia Journals - dość zachowawczy i nie tak wyróżniający się jak rewelacyjny The Malefactor's Bloody Register, który (info z oficjalnej strony) zgłębia temat zbrodni i kary ze spolaryzowanych perspektyw: przestępcy i kata. To na tej płycie znajduje się mój ulubiony "Race for the gallows" z nieodłącznym intro "Crooks & Sinners", zresztą to kwintesencja klimatu eksploatowanego przez VI, od pierwszych słów:
Dark alleys, gas light haze
Smog riddled sinners in a gloomy maze...
Smog riddled sinners in a gloomy maze...
Najświeższa płyta VI wydana została dosłownie przed chwilą, pod koniec 2013 roku i ma tytuł "The Tower", ja jednak znowu wpadam w pętlę moich autystycznych przyzwyczajeń i słucham ciągle wybitnego dziecka środkowego. "The Tower" - po dwóch przesłuchaniach - zdaje się jednak trzymać poziom poprzedniczki. No i to światło gazowych latarni w ołowianej mgle... ♥
nie znałem tego wcześniej...więc jako audiofil całkowity, składam wielkie dzięki na twe ręce! XD niedzielna inspiracja muzyczna- odhaczoneXD
OdpowiedzUsuń