czwartek, 21 listopada 2013

Duchy ze starych fotografii

Fotografie z dziewiętnastego wieku, a więc najstarsze ze starych, masowo zaludniane (lub raczej zaduszane) są przez przybyszy z zaświatów (nie kosmitów). Okazuje się, że zjawy występują w różnych gatunkach, bo jedne przypominają romantyczną i ulotną mgiełkę, inne - pomocnika fotografa w prześcieradle, jeszcze inne mają całkiem wyraźną twarz zmarłego krewnego, który jako duch zupełnie przypadkiem wychodzi na świeżym zdjęciu dokładnie tak samo jak na fotografii ślubnej zrobionej mu jeszcze za życia. Można sobie wyobrazić, że zawodowe (!) robienie zdjęć duchom było na przełomie XIX i XX w. niesamowicie wprost popłatnym interesem, a do tego umożliwało poznanie ważnych szych ze świata kultury, polityki i biznesu. Ostatecznie każdy ma jakiegoś zmarłego krewnego, z którym chciałby znowu pogadać (a przynajmniej wtedy miał go "ostatecznie każdy", tu jeszcze raz podkreślam że powinniśmy się cieszyć z odkrycia antybiotyków i wynalezienia szczepionek, które teraz w niektórych kręgach cieszą się niezasłużenie złą sławą. Ucieszmy się teraz, żeby później nie zapomnieć).

Swój znoszący złote jaja interes polegający na prowadzeniu profesjonalnego Duch-Studio miał na przykład William H. Mumler (Amerykanin) czy William Hope (Anglik). Ten pierwszy miał przyjemność sfotografować zjawę Abrahama Lincolna przy okazji portretowania jego żony, drugi zaprzyjaźnił się z Arthurem Conan Doylem, bo udało mu się namówić ducha poległego na I wojnie syna pisarza do pozowania na zdjęciu z tatą. Ciekawe, że Conan Doyle, piszący przecież non stop w swoich kryminałach o oszustwach demaskowanych przez dzielnego Sherlocka Holmesa (również oszustwach "nadprzyrodzonych" - patrz "Pies Baskerville'ów"), sam do końca życia wierzył w autentyczność hojnie duchowo wzbogaconych fotografii i zapowiedział nawet przyjaciołom z kółka spirytystycznego, że po śmierci będzie ich nawiedzał i również pozował do ładnych zdjęć pamiątkowych (ale w końcu nie zapozował. Może w zaświatach nie znalazł na to czasu).

Sfotografowanie ducha nie jest proste (zapewne dlatego Mumler i Hope liczyli sobie słono za jedną fotkę) ale dużo lepiej i łatwiej się fotografuje jeśli dysponować pewną bazą materiałów. Dość powiedzieć, że Mumler został w końcu postawiony przed sądem, bo wiedziony potrzebą pozyskania najbardziej przekonujących duchów włamywał się do domów swoich klientów i kradł zdjęcia ich zmarłych krewnych. Udowodniono mu też, że niektóre domniemane duchy na jego zdjęciach to żywi i mający się dobrze bostończycy (co nie było takie znowu głupie, bo studio Mumlera mieściło się w Nowym Jorku. Podjął więc przynajmniej podstawowe środki ostrożności... Zamiast szukać modeli na tej samej avenue).

Mimo demaskowania kolejnych oszustów wiele osób wciąż święcie wierzyło w autentyczność zdjęć zjaw. Dziewiętnasty wiek to niezwykłe stulecie, w którym stare i nowe stanęło obok siebie i wręcz uścisnęło sobie dłonie. Fotografie duchów zyskały na popularności jeszcze bardziej, gdy Röntgen pokazał światu praktyczne zastosowanie swoich promieni X. Skoro na zdjęciach można uwiecznić to, co dla oczu niewidoczne, jak kości, to czemu nie duchy? Co zostało, to stosy pięknych i niezwykłych, a czasem zabawnych fotografii.

Conan Doyle & syn

Inscenizowane - dla dreszczyku emocji

Na bogato

Chcesz chwilki intymności, a tu duch

 

4 komentarze:

  1. Ludzie są bardzo pomysłowi, to fakt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy firma https://www.archiwizacjadokumentow.com.pl/ jest też w stanie przechowywać wśród dokumentów takie fotografie. Ja na przykład nad tym bym się zastanowiła, bo wiem, że u mnie w domu coś takiego by nie przetrwało, ponieważ każdy przekładałby to z miejsca na miejsce, aż w końcu by się zgubiło albo zostałoby wyrzucone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o sprawy związane z przechowywaniem wszelkiej dokumentacji, to w naszej firmie do tego celu wykorzystujemy system elektronicznego obiegu dokumentów https://www.connecto.pl/jak-elektroniczny-obieg-dokumentow-wplywa-na-dzialanie-firmy/. Narzędzie jest bardzo skuteczne i pozwala w sprawny sposób uporządkować oraz odnotować każdy dokument w specjalnej bazie danych. W dużej mierze takie rozwiązanie obniża ryzyko związane z zaginięciem ważnych dokumentów.

      Usuń
  3. Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń