sobota, 30 sierpnia 2014

Obrazy bez tytułu

Drogi Pamiętniku,
nie obraziłabym się za taki zestaw na ścianie


Niestety reprodukcje Beksińskiego jakiejś premium jakości znaleźć trudno. W większości dostępne są jako plakaty. Plakaty bardzo, bardzo szybko tracą kolor. Przypomina to wieszanie na ścianie naprawdę dużej pocztówki. Sklep http://www.boszart.pl/ drukuje reprodukcje na płótnie (obok nieśmiertelnych plakatów) i oferuje zabezpieczenie werniksem, czyli, śmiem przypuszczać, w skład tej magicznej mieszaniny wchodzi jakiś filtr zabezpieczający przed UV. No chyba że blaknięcie wywołane jest czymś innym. Jak można się zorientować, nie mam za wiele wspólnego z malarstwem. Pechowo, w/w zakład produkcyjny nie ma wszystkich wzorów, o które mi chodzi, a które wchodzą w skład zaprezentowanego powyżej Zestawu Idealnego. Pozostaje tylko czekać, szperać w necie i mieć nadzieję.

Ten obraz jest tak niesamowity, i reprodukcja jest dostępna. Niemniej nie powieszę go sobie na ścianie, bo znam możliwości swojej wątłej odporności psychicznej. Plus przypadki opętań w rodzinie pewniejsze niż faktura za prąd.

Jeszcze kilka bardzo i dość popularnych obrazów, moich ulubionych. Dostępne jako reprodukcje w całości lub w większości. Szkoda tylko, że Gugiel robi jakąś masakrę z kolorami.





Prawda, że Piękne. Patrzcie na ten wszechświat. Swoją drogą co za niezwykła biografia (może niezbyt zręczne słowo ze względu na jego pozytywny wydźwięk). Choroba żony, samobójstwo syna, tragiczna śmierć, a obrazy jak z pięknego koszmaru. Spójnie przeklęty całokształt. Ale to nic odkrywczego, nawet Wikipedia o tym pisze.

EDIT: Obrazy Beksińskiego są takie jakieś, hm, przestrzenne. Jakby nie były po prostu obrazem tylko naprawdę całym wszechświatem, oglądanym fragmentarycznie nie dlatego, że zamyka je rama płótna, ale ograniczenie patrzącego. Bardzo mi się kojarzą z teorią strun.

...TS przewiduje, że przestrzeń, w której żyjemy, ma co najmniej 10 wymiarów, przy czym trzy wymiary przestrzenne oraz czas są wymiarami otwartymi, natomiast pozostałe wymiary są SKOMPAKTYFIKOWANE* do rozmiarów niedostępnych naszemu codziennemu doświadczeniu, dlatego ich nie obserwujemy...

* - Skompaktyfikowane. Co za szalone słowo.
Cytat itialikiem, zaskakująco zresztą poetyczny, sponsoruje Wikipedia.

Ponieważ z powodu moich głupich przypisów cytat traci na mocy i efekcie, zamieszczam go jeszcze raz.

...TS przewiduje, że przestrzeń
w której żyjemy 
ma co najmniej 10 wymiarów
 przy czym trzy wymiary przestrzenne
 oraz czas
 są wymiarami otwartymi
 natomiast pozostałe wymiary
są skompaktyfikowane
 do rozmiarów niedostępnych naszemu
 codziennemu doświadczeniu
 dlatego ich 
nie obserwujemy...

wtorek, 26 sierpnia 2014

Winter is coming

Mam problem i potrzebuję porady. Problem jest natury typowo mało istotnej, do tego pytanie oń może się wydać wręcz ekscentryczne, ponieważ jest dopiero sierpień, ale pomińmy na razie dyskusję uwzględniającą zasadność. Otóż chcę sobie kupić płaszcz zimowy i nie potrafię efektywnie rozstrzygnąć alternatywy kolorystycznej. Jeśli komuś nie chce się poznawać tła obyczajowego, niech przewinie do dołu i wypowie się mimo wszystko.

[tło obyczajowe]

De facto nie mam żadnego płaszcza na zimę, tylko jesienny. Zakup miałam uskutecznić już w zeszłym roku, ale w końcu nic z tego nie wyszło - i dobrze, bo w tym roku zmieniłam koncepcję w dwóch, albo i nawet trzech aspektach. Po pierwsze, co do koloru - wcześniej chciałam szary, bo po dostaniu się na doktorat dopadła mnie jakaś faza nienarzucającej się uniformizacji poważnego naukowca, która jednak szybko mi przeszła i nie ma o czym mówić. Po drugie, doszłam do wniosku, że szary nie jest odpowiednim kolorem na zimę, bo i tak mam już dosyć patrzenia na ludzi ubranych wyłącznie w szare i czarne płaszcze, jakby się umówili żeby skomponować możliwie najbardziej przygnębiający uliczny obrazek do wtóru i tak przygniatająco burej i niewyjściowej aury. Po trzecie, wybieram inny sklep, bo azjatycki sprzedawca z ebaya, jak się okazało, ma bardzo złe opinie w necie dotyczące wszystkiego, co sprzedaje, również płaszczy, jakaś osoba napisała nawet, że nie wie, z czego te płaszcze są zrobione, ale na pewno nie z wełny, a tym bardziej nie z kaszmiru, jak stoi w opisie. Postanawiam więc wydać parę dolarów więcej ale kupić ze sklepu, który jest w miarę dobrze zaopiniowany. Powiedzmy, że zakupy w necie nigdy nie są do końca bezpieczne, ale trzeba wybrać mniejsze zło.

Jedyna decyzja, z którą nie miałam problemu, to krój oraz wybór koloru sztucznego futerka, którym jest obszyty - w większości można owo futerko odpiąć, ale nie można z niego zrezygnować całkiem. Są różne kolory, ale żeby np. futerko fioletowe wyglądało dobrze na fioletowym płaszczu, musiałoby być w identycznym co płaszcz kolorze, a na to nikt mi nie da gwarancji. Zdecydowałam się więc na czarne. Obok koloru dominującego. I tu dochodzimy do sedna sprawy.

[koniec tła obyczajowego]

A problem ów brzmi: czerwony czy fioletowy?

(chodzi o rzeczony płaszcz)

Pozwolę sobie zamieścić fotki dla zilustrowania natury rzeczy. Wszystkich zamierzających wniknąć w problem celem wydania ekspertyzy proszę o skupienie uwagi. Niestety nie dysponuję zdjęciami wersji kolorystycznych, o które mi chodzi, więc trzeba uruchomić wzrokową pamięć operacyjną.

Płaszcz ma krój taki (daję wersję białą i szarą, żeby lepiej było widać szczegóły):

Kolor czerwony (demonstracja na płaszczach o innych krojach, aspekt formy można zignorować) wygląda tak:

...A fioletowy - tak:


Mam jeszcze zdjęcie płaszcza czerwonego w kroju, o który mi chodzi, ale z innym kolorem futerkowych obszyć. Trzeba więc sobie wyobrazić czarne zamiast brązowych i to już będzie to:


Plusy fioletowego:

+ W fioletowym lepiej wyglądam
+ Fioletowy to mój ulubiony kolor
+ Mniej rzuca się w oczy, dzięki czemu jest mniej nachalny i bardziej elegancki. Choć mniejsze rzucanie się oczy może być również minusem, zależnie od różnych subtelnych niuansów wpływających na ewentualną chęć zwracania uwagi. Powiedzmy, że to minusoplus
+ Kontrast między czarnym futerkiem będzie mniejszy, więc ewentualnie będzie to wyglądać mniej rażąco, gdyby futerko było jakieś trefne (ze sztucznymi futerkami nigdy nic nie wiadomo)
+ Fioletowy jest tajemniczy i gotycki
+ Bardzo dobrze pasuje zarówno do koloru włosów blond, jak i rudego (w najbliższym czasie nie uniknę metamorfoz fryzjerskich)
+ Na ciemniejszym odcieniu mniej będzie widać zabrudzenia i ewentualne uszkodzenia, co jest istotne, bo w podróży mogą spotkać człowieka różne przygody

Plusy czerwonego:

+ Czerwony wygląda pięknie zimą na śniegu oraz przydaje atrakcyjności obrzydliwej zimie bezśnieżnej
+ Krój płaszcza (wiktoriańsko-gotycko-baśniowy, pelerynka z kapturem etc.) tworzy z czerwonym kolorem spójność estetyczno-tematyczną (vide filmy fantasy etc)
+ Jest bardzo klimatyczny, kojarzy się także ze świętami etc, poprawia humor itp.
+ Ciut lepiej pasuje do koniakowych kozaków (koniakowy to kolor), które posiadam i nie zamierzam wymieniać, bo są wporzo
+ Ma ładny odcień, co w miarę stwierdzone - jest to intensywna czerwień z ewentualnie pewną (ale niedużą) domieszką maliny. Fioletowy może okazać się zbyt ciemny i zbyt zbliżony do czarnego (gdybym była zdecydowana na czarny, to bym kupiła czarny) i ogólnie zbyt mało fioletowy a za bardzo granatowy. Nie lubię granatu.
+ męska część widowni opowiedziała się za czerwonym

Szczerze mówiąc bardzo kusi mnie czerwony, ale wychodzi na to, że fioletowy ma więcej plusów. Fioletowy vs. czerwony 7:6. Poza tym w fioletowym naprawdę wyglądam lepiej. Jest to stwierdzone. Panie premierze, JAK ŻYĆ.

Czerwony czy fioletowy? Każdy głos się liczy. Można głosować anonimowo. ZACHĘCAM.

piątek, 22 sierpnia 2014

Nowy talent Gambola

Gambol chce wystąpić w Tap Madl ponieważ ma naturalny talent do pozowania, no i fascynującą osobowość. I trzyma się z dala od używek.To kot antytytoniowy, któremu z łatwością przychodzi stanowcze "dziękuję, nie piję". Poza tym nie umie otwierać butelek. Ani puszek. Byłaby więc odporna na niebezpieczeństwa czające się w showbizie. O czym to ja... A więc Gambol to urodzona modelka. Ponieważ w nadchodzącej edycji Tap Madl mają być oceniane zarówno modelki, jak i modele, więc nie widzę przeszkód, żeby w następnej odsłonie dopuścić do konkurencji koty (choć poważnym argumentem przeciw mogłoby być to, że nikomu nie dałyby szans, po prostu nie byłaby to zdrowa, uczciwa konkurencja...).

Sesja w pościeli glamour.



środa, 13 sierpnia 2014

Castle Party 2014 b. ładny promo-materiał

Wiem, że zapewne jestem ostatnią ubierającą się na czarno osobą w województwie, która widziała ten film, bo nie należę do żadnej grupy na Facebooku związanej z CP ani mroczną alternatywą, ani czymkolwiek; ale zamieszczę go mimo że żadna to nowość, bo jest naprawdę fajny! Bardzo dobrze oddaje klimat niezmiennie atrakcyjnego wydarzenia, o którym traktuje. A w tle nie mniej atrakcyjny Moonspell. Po tym jak Tiamat się rozpadł zaczynam bardziej kochać Moonspella, syndrom osierocenia i tęsknoty za dzieciństwem.



niedziela, 3 sierpnia 2014

Kwestia butów cz.2 - obuwie alternatywne w ofercie znanych marek

Kontynuując napoczęty onegdaj temat, zrodzony z nieskrywanej frustracji odnośnie butów produkowanych dla miłośników alternatywy, butów o fantastycznym designie i bardzo, bardzo złym stosunku jakości do ceny (Demonia, tfu... Chociaż torebki polecam) chcę spróbować odpowiedzieć na następujące pytanie: co ma zrobić człowiek, jeśli obuwie dostępne w CCC mu się nie podoba i szuka propozycji alternatywnych, które jednocześnie byłyby po prostu dobre, wygodne i trwałe... i atrakcyjne wizualnie... i zrobione możliwie nie z tego samego plastiku którego używa się do produkcji folijek do parówek... Nie jest to łatwy quest. A poszukiwaniom przyświeca święty Graal JAKOŚCI! Która to wartość jest dla niektórych firm równie co Graal mityczna. Zastanawiając się, co kupić, natknęłam się na następujące opcje, patrz niżej. Kolejność alfabetyczna. Mam szczerą nadzieję, że moja nieimponująca rozmiarowo lista będzie z czasem puchnąć.

Dr. Martens - producent kultowego obuwia, poza stałą linią  najbardziej charakterystycznego modelu we wszystkich kolorach tęczy, regularnie wypuszcza kolekcje bardziej kobiecych wzorów inspirowanych delikatnie kulturą punkową (jak widać, mamy tu do czynienia z efektem szczęśliwej symbiozy, bo niegdyś to kultura punkowa inspirowała się wyrobami Dr. Martens). Niestety kolekcje są sezonowe i trudno o dostępność starszych modeli, ale tak czy inaczej warto śledzić nowości. Od zawsze naczelnym hasłem marki jest wygoda, więc w ofercie nie znajdzie się wielkich szpil, na których nie sposób chodzić inaczej jak czapla po błocie. Dla osób ceniących wygodę znajdą się kobiece kozaczki, niezbyt wysokie obcasy i czółenka mary jane, te ostatnie bardzo lubiane i cenione przez miłośniczki stylu gothic lolita.

Iron Fist - o marce warto wspomnieć, że istnieje. Słynie z produkcji kobiecych butów o charakterystycznych wzorach, od klasycznego mroku&zła w czerni i czaszkach po komiksowe printy wymykające się wszelkim klasyfikacjom. Plus to wielki wybór również w kwestii wysokości obcasa, zależnie od zapotrzebowania i upodobań można znaleźć w ofercie zarówno balerinki i niskie obcasiki, jak i zabójcze szpile dla stylowych superbohaterek, do tego niejednokrotnie jeden model dostępny jest w kilku wysokościach obcasa. To jest wporzo. Niestety wygląda na to, że jest to kolejny producent butów które wyglądają świetnie, ale nadają się raczej do trzymania w pudełku (ewentualnie na półce jako dekoracja, może za szybką w kredensie?) a nie do noszenia. Świetne projekty zostały wykorzystane do produkcji twardych plastików w dość powalających jak na plastik cenach (od 150zł za najprostsze sandałki na cienkiej jak papier podeszwie, przez 300 zł za szpilki, do nawet 600-700 zł za najbardziej wymyślne kozaki). W imię czego, pytam ja się. Rozważałam kupienie płaskich, odkrytych iron fistów jako obuwia letniego, ale w końcu nie zdecydowałam się na ten krok - zważając na tegoroczne upały mogłoby się to skończyć poparzeniami pierwszego stopnia. Co nie zmienia faktu, że niektóre modele są wspaniałe, jak (i jeśli) nabędę, to napiszę, czy rzeczywistość odpowiada pozorom.


Do pokrewnego worka można wrzucić Irregular Choice, producenta butów skończenie dziwacznych, zbieranych namiętnie przez zakochanych kolekcjonerów. Ale to również chińskie plastiki i szmaciaki.
 

New Rock - hiszpańska marka z tradycjami, znana chyba wszędzie i eksploatowana do granic możliwości z powodu, niestety, nikłej konkurencji. Produkuje buty skórzane w wielu stylach mieszczących się w szeroko pojętej alternatywie, z naciskiem na kulturę goth i motocyklową. Popularne są zwłaszcza modele unisex, ale w ofercie firmy nie brakuje też butów na obcasach. Większość modeli ma charakterystyczny metalowy obcas, który nie każdemu musi się podobać, że tak przypomnę truizm, bo mnie się na przykład nie bardzo podoba. Buty zbierają pochwały za wygodę i jakość, a w morzu pozytywnych opinii można znaleźć również zdecydowanie negatywne. Trudno jednak ocenić, czy odnoszą się one faktycznie do wyrobów New Rock. Produkty tej marki są bardzo często podrabiane.
Shellys London - marka o długiej historii oferująca bardzo różnorodne modele - obczajając temat warto przekopać się przez typowy casual żeby znaleźć nietuzinkowe projekty inspirowane kontrkulturą i brytyjskim punkiem. W ofercie można znaleźć wiele ciekawych par, co ważne - skórzanych i to w nawet przystępnych cenach, która na wyprzedażach już w ogóle staje się nadzwyczaj atrakcyjna. Dostępne w większych polskich sklepach internetowych.




Vagabond - buty tej szwedzkiej marki według jej twórców mają być przede wszystkim wygodne - i są. To świetnej jakości buty z mięciutkiej skóry, lekkie, na bardzo sprężystej podeszwie, idealne dla osób które szukają butów wygodnych i na co dzień, ale mających w sobie "to coś". W Polsce buty Vagabond można kupić w niektórych sklepach stacjonarnych oraz sieciówkach oferujących lepsze marki, chociaż mam wrażenie, że te ostatnie faworyzują raczej łatwo sprzedawalne, typowe modele męskie. Pozostają więc polskie dobre sklepy internetowe, w których można zresztą napotkać bardzo atrakcyjne przeceny, nie mówiąc o gratisowej wysyłce.