Meh. Piszę właściwie tylko po to, żeby napisać, że nie chce mi się nic nowego pisać. W związku z przestawianiem czasu robię wszystko, aby przetrwać (tzn. śpię), zwłaszcza że miniona noc była nieco nienormalna: w moim miejscu bytowania zebrali się ludzie żądni niezobowiązującego, sobotniego relaksu, po czym do godziny trzeciej w nocy (czwartej według zasad nowego świata) darli się jedno przez drugie o tym, że osoba, która nie chce mieć dzieci absolutnie nie ma prawa i jak śmie. Ja nie wiem, co jest z tym posiadaniem dzieci. To chyba jak z odchudzaniem. Ludzie wiecznie dbający o zdrową dietę są tak tym zmęczeni i tak siebie nienawidzą, że koniecznie muszą przekonywać do odchudzania innych, żeby zrekompensować sobie wszystkie katusze przynajmniej na drodze malutkiego schadenfreude. "A kto ci poda szklankę wody na starość?!" - borze, gdzie logika w hodowaniu całe życie kogoś po to żeby stał się geriatryczną pielęgniarką. Zawsze to zresztą milej jak ktoś ci podaje szklankę wody na starość, bo cię lubi, a nie dlatego, że jest z tobą spokrewniony i czuje się zobowiązany.
Do tego wszystkiego w towarzystwie był york miniaturka, częstujący się co chwilę z miski Gambola to chrupkami, to karmą mokrą, jakby mówił "ależ nie trzeba było, dziękuję, omnomnom" na co Gambol patrzyła w ciężkim szoku, myśląc pewnie, dlaczego uczciwym zwierzętom przydarzają się takie rzeczy, a potem zamieniła się w kota ninja i zaczęła krążyć wokół yorka z bronią białą i trzeba było cały czas pilnować bezpieczeństwa - rzecz jasna bezpieczeństwa psa. Poza tym zaczęłam się uczyć francuskiego i na drodze skomplikowanych obliczeń wyszło mi, że żeby poświęcać na to tyle czasu, ile chcę i ile zadanie wymaga, muszę rozłożyć listę questów na dwie tury w ciągu doby i w związku z tym pojawiać się w instytucie jakoś bladym świtem. A czas jest przestawiany i ogólnie nie wiem, czy uda mi się zachować życie.
Przy okazji, potrzebuję porady: czy to prawda, że jeśli ktoś ma internet i temu komuś popsuje się router z powodu kłopotów z prądem, to dostawca internetu powinien dostarczyć mu nowy router za darmo i jeszcze go równie za darmo skonfigurować - a przynajmniej że to się zdarza i to nie tak znowu rzadko, i że nie jest to tylko piękna legenda? Firma, z której mam internet, jest chyba jakaś beznadziejna i chce 130 zł za router i 50 zł za jego konfigurację. Poza tym olewa swoich klientów i - gdy byliśmy tam w sobotę, z Gambolem zresztą, bo Gambol uczestniczy w ważnych wydarzeniach w życiu społeczności - zamiast wysłuchać, o co nam chodzi, bez przerwy ględziła z jakimś Adasiem, który chyba nie ma co robić w domu. Myślę poważnie nad zmianą dostawcy.
przybij piątkę w sprawie dzieci! argument o szklance wody nijak się sprawdza w obliczu migracji młodych pokoleń, a 'wyhodowanie' bachora kosztuje tyle, że... i to nie tylko kasy! pozdrawiam, K.
OdpowiedzUsuńPrzykre, ale niestety prawdziwe jest to, że coraz więcej młodych ludzi przed decyzją o posiadaniu dziecka przeprowadza surową kalkulację – zyski i straty, przychody i wydatki. Biorąc pod uwagę sytuację finansową większości młodych małżeństw – to nic dziwnego.
OdpowiedzUsuńlepiej zdecydować się na dziecko «bo tak» i dopiero gdy się urodzi zorientować się, że się go nie kocha, nie ma do niego cierpliwości i w ogóle to nam przeszkadza? K.
OdpowiedzUsuńCo do rountera, który uległ uszkodzeniu z powodów niezależnych od użytkownika: trzeba się wczytać w umowę, jaka była dostarczona razem ze sprzętem w chwili instalacji przez dostawcę. Wiem, że np. w mazowieckiej Vectrze jest taki zapis i kiedyś był też w Asterze (obecnie UPC). Jak jest obecnie - trzeba sprawdzić.
OdpowiedzUsuńKoval
Co do szklanki wody na starość, to niby lepiej, żeby miał ją kto podać, no ale żeby to miał być argument za odpowiedzialnym rodzicielstwem? Jedni dziś kalkulują, czy ich stać na dziecko, a drudzy liczą na to, że to dzieci będą ich utrzymywać na starość...ehh, życie
OdpowiedzUsuńA ja chcę mieć co najmniej 25 dzieci - cudzych, szkolnych, jestem po dwóch praktykach w gimnazjum i szkole średniej, przede mną jeszcze podstawówka. Na własne póki co nie byłoby mnie stać, ledwie starcza mi na samą siebie. Takie czasy. Chciałam tylko sprawdzić co u Ciebie słychać, widzę, że wciąż się coś dzieje jak zawsze. PS. Dawno Cię już nie widziałam na kampusie UJ. Pozdrawiam Gothabello.
OdpowiedzUsuńTak tu ucichło, troszkę strasznie. Człowiek tęsknie wygląda nowego tekstu.
OdpowiedzUsuńHowgh!
Alicja
Świetnie się czyta tego bloga. Faktycznie szkoda, że tak rzadko pojawiają się wpisy!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoże będziesz zaskoczona , ale gdy zaczynałam swoją przygodę z gotykiem w 2007 roku wpadłam na Twojego bloga na onecie , miałam wtedy 12 lat to teraz czuję się strasznie staro , ale też wiem , dzięki komu słucham takiej dobrej muzyki.Głównie to dzięki waszym wpisom na gotyk-forum uczyłam się gotyku , tego co się słucha.
OdpowiedzUsuńDzięki