Każdy moment roku ma swoje plusy (choć niektóre zdecydowanie mniej, niż inne). Aktualnie trwa moment który bardzo zawyża średnią zawstydzając inne części roku ilością swoich plusów. Wczesną jesienią, bo to ona jest tym momentem, jest ładnie, temperatura do życia optymalna dla stałocieplnych, zwłaszcza preferujących ciemne ciuchy, wszystko jest żółte i pomarańczowe, trwa sezon na boskie warzywa z adekwatnej gamy kolorystycznej, mam na myśli zwłaszcza dynie i kukurydzę. Rano wszystko wygląda zupełnie inaczej, zmiękczone przez śliczne, mleczne mgły, wieczorem księżyce są wielkie, czerwone i złowrogie, no po prostu nic tylko włóczyć się po starych ogrodach w pelerynie z kapturem, patrząc na wiewiórki mrocznym wzrokiem.
Mam to szczęście, że mój instututut, bądź co bądź zorganizowany w samym środku Krakowa, wśród PIĘTER betonu, gdzie McDonald stoi na KFC a Castorama na Ikei, a samochody jeżdżą w trójwarstwach, jakimś cudem ostał się w bardzo cichej, melancholijnie uroczej uliczce, gdzie stoją wielkie drzewa i rosną wiekowe domki, albo przynajmniej stylizowane na wiekowe, ale to już coś całkiem satysfakcjonującego. Instututut stoi w PARKU i należą do niego budynki DWORKÓW dziewiętnastowiecznych przerobionych na laby (ale tylko w środku, bo z zewnątrz prawie wszystko jest z epoki). Taki prezent od życia dla mojej osoby, nie. Świty nad tym parkiem, z tym dworkiem i z tymi drzewami, są po prostu oszałamiające, zwłaszcza jak jest mgła, ale jak nie ma to też. Mogę tym samym co rano czerpać doznań estetycznych podziwiając krajobraz i słuchając funeral doom metalu, którego słucham jesieniami tradycyjnie bo nie ma na to bardziej pasującej pory. W parku mieszka dużo różnych zwierzątek, wszędzie biegają zaaferowane wiewiórki z ultrapoważnymi minami, jakby mówiły, że teraz to już naprawdę nie ma żartów (o co im chodzi?). Wiewiórki są w różnych kolorach, rozmnożył się zwłaszcza fenotyp a'la ciemny kasztan.
Myślę nad uzupełnieniem garderoby jesiennej. H&M (ciekawe, jak różne są pomysły na wymawianie tej zwodniczo prostej nazwy. Ale na pewno nie powinno to być HA END EM) ostatnio strasznie się wygotyczył z zagadkowych względów i parę dni temu przeżyłam pewien szok kulturowy, ponieważ znalazłam na wieszaku tunikę z NAGROBKIEM, a także gacie w złote myśli pisane gotycką czcionką (złote z racji głębi, bo optycznie napisy były białe). H&M ma też dużo czarnych koronek, co prawda na razie brzydkich, ale Rzymu nie zbudowano w ciągu jednego dnia. Może niedługo znajdę t-shirty z obrazami Friedricha w Pretty Girl.
H&M(M jak Mrok)
Gambol znalazła sobie nowe zajęcie, które wymaga od niej chyba pewnej koncentracji i dlatego uskutecznia je głównie w godzinach nocnych, budząc wszystkich śpiących (poza rybami, które mają twardy sen pierwotnych kręgowców). Mianowicie otwiera szufladę, która akurat jest na wysokości jej nieimponującego wzrostu (jakieś 35 cm), następnie wyciąga wszystko, co w niej znajdzie, na zewnątrz i przechodzi do kolejnej szuflady, z którą robi to samo. Średnia nocna to dwie szuflady i jedna szafa w przedpokoju, która zabiera Gambolowi najwięcej czasu, ponieważ ma szklane drzwi, drzwi są ciężkie i Gambol musi się dużo przy nich nadrapać oraz nastudiować planów technicznych. Potem spracowany koteł ociera pot z futra i idzie spać kamiennym snem z poczuciem, zapewne, dobrze wypełnionego obowiązku. Wszystkie wyciągnięte rzeczy leżą w stosach do czasu, aż ktoś ich nie posprząta, wtedy Gambol powtarza procedurę. Koty są dziwne w czasem naprawdę trudny do wyjaśnienia sposób.
ja się może podzielę taką luźno powiązaną z wpisem refleksją nad życiem - Gothabello droga, ależ ty jesteś stara.
OdpowiedzUsuńznaczy, rozumie się, nie ma to być wypominanie, po prostu poznawałam Cię w tak innym momencie, kiedy oceniałaś na czarnej panterze, przygotowywałaś się do matury z kotem na kolanach i pisałaś, że wiosną niebo jest jak siarczan miedzi, że teraz, kiedy piszesz o swojej pracy, swoim mieszkaniu i swoim dorosłym życiu, to nagle tak... uderza. naprawdę kupa czasu minęła.
a może tylko widzę wszystko ostrzej, jako człowiek, który od pewnego czasu zazdrości każdemu, kto się ustatkował i jestem w stanie wywęszyć stabilizację z kilometra, tylko po to, żeby jej pozazdrościć.
oficjalnie więc: zazdroszczę.
i też uwielbiam te zżółkłe, jasne i ciepłe dni października, bo po prostu kocham październik miłością wiernopoddańczą, od niedawna, ale jednak. więc łączę się w zachwycie.
pozdrawiam,
Hanka
P.S. ja mówię ha end em... jestem hańbą.
Wszystko mija, ale za specjalnie nie ma to znaczenia. Że coraz więcej lat od czegoś tam mija, należy się pewnie przyzwyczaić, bo będzie tylko gorzej. Moja droga, "swojego" mieszkania to ja się prędko nie doczekam. Należy też pamiętać, że wciąż planuję zrealizować projekt zbudowania zamczyska na bagnach. Tzn. koło bagien, bo na bagnach niełatwo budować, jak poucza Monty Python. Czy coś się dzieje w Twoim życiu niepożądanego? Póki co jako student jesteś przecież człowiekiem ustabilizowanym.
Usuńmieszkasz w jednym miejscu i masz tam swój kubeczek i swoją piżamkę, to masz swoje mieszkanie, amen, alleluja! ja jestem stworzenie akademikowe, więc zmieniam pokoje, piętra, współlokatorów i jeszcze do tego żyję na walizkach. ale myślę, że moje narzekanie jest wynikiem przemian wewnętrznych, bo kiedyś byłabym zachwycona, a teraz tylko czuję jak świat się kurczy nade mną ;) to minie.
Usuńcóż, nie ma co kryć, zamek na bagnach (względnie obok) to perspektywa nad wyraz obiecująca. ale nie prowokuj, zawsze mogę zazdraszczać bardziej.
Noo, moja stabilizacja też jest dosyć względna. Ale to prawda, akademiki mnie ominęły. Myślę jednak, że i w Twoim, i w moim przypadku wszystko zmierza ku lepszemu!
Usuńejcz and em :P
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona nazwa to i tak "Ten szmateks po lewej!" Z dziwnych pomysłów, realizowanych nim dochodzi do nas, że to bez sensu: próbowaliście wpisac słowo "Trumieniec" w wyszukiwarce google.pl? Lista haseł to opowieść sama w sobie. Realizując dalej ideę dzielenia sie przemysleniami rodem zz szkoły podstawowej; Koty nie sa dziwne. Koty po prostu bardziej są. Przy okazji kazdy czterołap wydaje mi się być bardziej ludzki niż ludzie. Może nie tylko to, w sposób niewyjasniony dla mnie, robią lepiej niż my? I na koniec: Podobno jesień jest czasem, kiedy zazwyczaj szukamy samych siebie. Powiedziano mi, że czynimy tak też by odnaleźć innych. CZzemu, skoro mamy internet, nie wiem. I w zasadzie.. Czemu to piszę? Hm.. Do zobaczenia x )
OdpowiedzUsuńTrumieniec ma nowego fana. Zauważyłem, niezbyt odkrywczo, że to żadna nowość ; )
OdpowiedzUsuń